Kontrole graniczne uciążliwe dla gospodarki
#kontrolegraniczne #transport #TSL
Rząd federalny ogłosił niedawno kolejne przedłużenie stacjonarnych kontroli granicznych. Wpływają one znacznie na kondycję przedsiębiorstw transportowych.
„Niestety coraz bardziej odczuwamy pełzające wyjście [Niemiec – M.W.] ze strefy Schengen (…). Problemy z określeniem czasu potrzebnego na przekroczenie granicy zaburzają w coraz większym stopniu planowanie tras i pracy kierowców” oświadczył dyr Leszek Zarzecki z Geis PL. Wyraził w ten sposób zaniepokojenie branży transportowej zjawiskami powodującymi spadek atrakcyjności świadczonych usług, przy których ocenie niezwykle ważna jest terminowość dostaw. W niektórych obszarach gospodarki jest ona wręcz niewyobrażalnie istotna, np. w przemyśle motoryzacyjnym, gdzie dostawy często realizowane są zgodnie z metodą just-in-time, tzn. podzespoły trafiają do montowni i dalej na linie produkcyjne w precyzyjnie określonym czasie, czasem niemalże wprost z dostarczających je pojazdów.
Sytuacji na granicach przygląda się niemiecki samorząd gospodarczy. Knuth Thiel, kierownik Działu Polityki Gospodarczej w Izbie Handlowo-Przemysłowej Wschodniej Brandenburgii, stwierdził, że w przypadku ograniczonych czasowo kontroli gospodarka powinna uporać się z trudnościami, jednak stałe kontrole doprowadziłyby do nieakceptowalnych strat. Przedsiębiorcy oczekują od polityków pewnej elastyczności. Warto pamiętać, że Polska jest coraz ważniejszym partnerem gospodarczym dla brandenburskich przedsiębiorstw.
O gospodarczych konsekwencjach wprowadzenia stałych kontroli stacjonarnych przez RFN donosi od pewnego czasu zarówno polska, jak i niemiecka prasa. W przypadku Słubic „Rzeczpospolita” przytaczała słowa o „absolutnie gigantycznych zatorach”. „Der Spiegel” natomiast przywoływał opinię o tym, że wskutek wprowadzenia stałych, ścisłych kontroli granicznych łańcuchy dostaw stałyby się coraz bardziej nieprzewidywalne.
W rozmowie z Serwisem IZ Sławomir Błotny, dyrektor ds. relacji z klientami SMART Project, stwierdził: „Pandemia wystawiła mocno zglobalizowane łańcuchy dostaw na ciężką próbę. Obecnie jesteśmy świadkami jak regionalne łańcuchy dostaw zmagają się ze zmiennym otoczeniem. Największe wyzwania stoją przed głównym aktorem, jakim jest transport drogowy, z polskiego punktu widzenia ważny kontrybutor PKB i lider w europejskich przewozach cross-border. Na rosnące koszty (opłaty drogowe związane z emisją), presję na przychody (zdecydowanie umocniona złotówka) nakłada się trudna do przewidzenia produktywność transportu, zakłócana przez wielogodzinne postoje na zachodniej granicy. Czas pracy kierowcy jest na wagę złota, zaufanie klientów, którzy czekają na załadunek lub rozładunek jest bezcenne i trudne do odbudowania”. (M. Wiliński)